czwartek, 12 kwietnia 2012

Ministerstwo kroków do przodu

"Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy krok do przodu!"- słowa wypowiedziane w czasach o których nie mogę mieć żadnego pojęcia, bo nie stałem pół dnia w kolejce po pieczywo.
Ale wchodząc do Empiku i zerkając na półki działu Muzyka, albo na ścianę płaczu TOP 30 najlepiej sprzedających się płyt w Media Markt, zastanawiam się ile kroków dzieli autorów niektórych okładek od przepaści.
Daleko mi do przesady, nie mam zamiaru nikogo publicznie pogrążać- to rola telewizji. Złe projekty wcale nie są w swojej "złości" złe, są raczej przeciętne. Stety niestety, przeciętny dizajn staje się nijaki- nie bije po oczach ani blaskiem dzieła sztuki, ani brzydotą odpustowych składanek disco-polo.

Może to znak naszych czasów, że jednostka musi wychodzić z tłumu jako lider, wódz, przywódca, perła wśród wieprzy. To taka swoista selekcja naturalna, że długogrających krążków broni tylko kilka pozycji, które ciesząc ucho nie zapominają również o oku.
Zbyt dużo piszący jak na dizajnerskie standardy projektant Frank Chimero spłodził kiedyś prawdę: "ludzie ignorują dizajn ignorujący ludzi". To bardzo uspokajająca teza, że złe projekty giną samoistnie, pomijane przez ludzki wzrok.


Z racji, że blog ten istnieje nieco krócej niż trwa historia projektowania płytopudełek (a czystszą polszczyzną, CD-case'ów), chcąc nadrobić dystans jaki został w tej dziedzinie już pokonany, bezczelnie i nie do końca uczciwie idę na skróty, przedstawiając tu całkowicie subiektywny zbiór kilku okładek będących w świetle dotychczasowych technologii projektownia przebłyskiem geniuszu na tym naszym artystycznym żyrandolu.
A sobie i całej braci projektowej gdy będzie kiedyś stać nad przepaścią, prócz wielu kroków na przód, życzę również mostu.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz