czwartek, 27 września 2012

Projektowy koniec świata

Pierwsza moja myśl po odpakowaniu pudełka z przesłaną płytą? Podróbka. Chamstwo w państwie. Oszukali mnie. Bałbym się nazwać pochlebnymi przymiotniki, które przychodziły mi do głowy, żeby wyrazić swoją kontrahencką miłość w komentarzu do aukcji.
Płyta ewidentnie wygląda jakby pirat amator dorwał się do bloku technicznego i zaczął produkować płyty na domowej drukarce atramentowej. Nawet na próżno szukać na pudełku tego, co służy do uspokajania własnego sumienia, czyli hologramu ZAIKSu. To właśnie pierwsze myśli, które towarzyszą siejącej niepokój nowej (choć już nie tak nowej) płytki Kumki Olik „Nowy Koniec Świata”. Chociaż muzycznie dopięta jest na ostatni guzik, wizualnie nie tylko zapięta jest do połowy, ale i guziki przyszyto chaotycznie.

piątek, 14 września 2012

Powrót do klasyki

U każdego człowieka nadchodzi taki moment, gdy zapragnie powrotu do klasyki. W muzyce oznacza to zapętlenie w odtwarzaczu mozartowskiego Eine kleine Nachtmusik, w sztuce wizytę w muzeum, a w literaturze powrót do serii Poczytaj mi, mamo. W przypadku projektowania dla muzyki, jako klasykę pewnie powinno się wymienić znakomitą większość dyskografii Beatles’ów albo pryzmat Pink Floydów, ja jednak dziś o tej świeższej klasyce. O końcówce lat 90-tych, gdy iPod istniał jedynie w głowie Steve’a Jobsa, piraci internetowi powoli odzwyczajali się od dyskietek, a ludzie by posłuchać dobrej muzyki chodzili do sklepów i kupowali płyty. Co więcej, wirujące wówczas błędne koło polegało na tym, że artyści na płytach zarabiali i natychmiast nagrywali następne, przez co nie mieli kiedy jeździć na koncerty. Na szczęście powstał wyczekiwany przez artystów Internet.