Tym optymistą jest Yoann Lemoine, szerzej znany pod pseudonimem Woodkid. Bo kim jak nie optymistą w tłumie pesymistów nazwać artystę koncertującego po świecie z jedynie dwoma EPkami na swoim koncie? Niepisaną zasadą jest niewyruszanie w trasę bez przynajmniej jednego długogrającego albumu w dyskografii; wyjątków jest niewiele.
A Woodkid premierę swojego pierwszego long playa "Golden Age" zapowiada dopiero na koniec tego roku.
Woodkid jest zdecydowanie zjawiskiem wizualno-muzycznym, prócz śpiewania zajmuje sobie czas reżyserowaniem teledysków, zarówno dla siebie jak i dla Moby'ego, Katy Perry, Lany Del Rey czy The Shoes. Koncert Woodkida to spektakl muzyki, świateł, dymu i wizualizacji, a patrzenie na trzyosobową sekcję rytmiczną i dęciaków w akcji jest atrakcją dla wibrujących od basów gałek ocznych.
Koncerty, teledyski, opracowania graficzne płyt, a nawet logotyp — całość składa się na spójny w swojej stylistyce artystyczny wizerunek Woodkida. W dodatku jego muzyka jest tym czymś, dla czego zakłada się słuchawki i klika HD na youtubie. Jego sceniczny optymizm oceniam więc na pięć z plusem i czekam na dalsze poczynania Drewnianego Chłopca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz