wtorek, 10 lipca 2012

Od tandety do rakiety

Ostatnio było o stronach www festiwali muzycznych, dlatego żeby nie było nudno i monotematycznie, dziś będzie o tym samym. Co prawda już wrzucałem jeden z kilkudziesięciu napisanych już przeze mnie postów, już witałem się z gąską, aż tu razem z gdyńską bryzą zawiało od Bałtyku nowym webdesignem na stronie Openera.
Decybele Dizajnu cieszą się ogromnie, że Alter Art nie tylko czyta naszego bloga, ale też tak szybko reaguje na nasze uwagi o kiepskiej kondycji stron polskich festiwali.

Sam Open’er uważam za udany, chociaż nie mnie to oceniać, bo byłem tylko na jednym dniu festiwalu. Swoją drogą, nosząc na ręce opaskę innego koloru niż wszyscy, można się czuć jak murzyn na amerykańskiej plaży w latach czterdziestych. Nawet przejście się po krakowskim rynku w stroju Borata nie zapewni Wam takiej zauważalności.

Wracając do tematu – sprawcą nowej strony Openera jest agencja Me & My Friends z Wrocławia, której z mojej strony pragnę pogratulować, gdyż pokazali się z jak najlepszej strony i stroniąc od banalnych rozwiązań przenieśli Open’er na tę dobrą stronę internetu. Tym bardziej, że na swoim koncie mają już projekt www dla innych dzieci Alter Artu, m.in Coke Live Music Festival.
Miło zobaczyć też na stronie zalążek personalizacji jakim jest tzw. koszyk informacji, dzięki któremu sami gromadzimy interesujące nas treści w jednym miejscu. Dodatkowo, zespół MoveApp agencji przygotował też aplikacje mobilne, o których już było na blogu.
Jak sami piszą, nowa oficjalna witryna festiwalu Open’er 2012 to unikalne połączenie niestandardowego designu i funkcjonalności – z czym muszę się zgodzić, bo mam jeszcze w pamięci poprzednią stronę, która wyglądała jak owoc kursu html początkującego programisty zachłyśniętego skryptem menu otwieranego.
(w nawiasie i małymi literami poprawię tylko agencję, że w tym roku mieliśmy już jedenastą, a nie – jak piszą – dziesiątą edycję festiwalu).

Muszę przyznać, że przyjemnie szybko zmieniają się wizualne oblicza muzyki w internecie, co prawda postęp w kwestii designu nie nabiera takiego tempa jak w czasach wynalezienia maszyny parowej, ale za samo podejmowanie się misji unowocześniania i odświeżania Bóg powinien chłopakom to wynagrodzić w dzieciach, a jak nie lubią dzieci, to w MacBookach.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz